LIST OTWARTY TŁUMACZY-HOBBYSTÓW
|
|
|
Pobicie? Niska szkodliwość społeczna.
Rozbój z bronią w ręku? Umorzenie
z powodu niewykrycia sprawców? Całonocne
awantury w bloku? Policja ma ważniejsze
rzeczy do roboty. Serwis internetowy
publikujący samodzielne tłumaczenia
napisów do filmów, z których część
nigdy nie trafiła na polski rynek?
Tu trzeba
działać!
|
W wyniku akcji policji z czterech województw, wspieranej przez policję
niemiecką (!!) udało się zatrzymać
niezwykle groźnych przestępców z
http://napisy.org, którzy nie dość,
że tłumaczyli napisy za darmo, to
jeszcze na dodatek dużo lepiej niż
tłumacze profesjonalni. Przestępcy
ci okazali się nadzwyczaj sprytni
i policja pomimo skonfiskowania
(jak twierdził Zbigniew Urbański)
ponad 2000 pirackich filmów, nie
zdołała postawić im zarzutów...
Szczere wyrazy współczucia dla policji
Przy okazji chyba wyjaśniło się,
czemu trup może leżeć 5 dni w parku,
przecież nikomu krzywdy nie zrobi,
a taki tłumacz czy administrator
lub moderator... aż strach pomyśleć
!!
KONKLUZJA? Pod żadnym pozorem nie
uczcie dzieci obcych języków a już
w żadnym wypadku nie kupujcie dziecku
komputera, bo na 100% wyrośnie z
niego ogólnopolski, a nawet międzynarodowy
przestępca...
|
|
List otwarty tłumaczy-hobbystów
w sprawie zatrzymań osób tworzących
napisy do filmów
Drogi Rządzie Rzeczypospolitej Polskiej,
Komendo Główna Policji, FOTA’o oraz
Wy, koleżanki i koledzy tłumacze-hobbyści
oraz internauci, nawiązując do informacji,
która ujrzała światło dzienne w
dniu 2007-05-17 za pośrednictwem
wielu mediów, dotyczącej likwidacji
portalu internetowego napisy.org,
udostępniającego napisy do filmów,
pragniemy rzucić trochę światła
na naszą skromną działalność, która
najpewniej wobec niemocy organów
ścigania w tępieniu mniej lub bardziej
zorganizowanej przestępczości, zrobiła
z naszych kolegów i koleżanek kryminalistów
najcięższego kalibru.
Na początek przypomnijmy fakty (za
www.policja.pl): „Policjanci
z czterech województw, współpracując
z niemiecką policją, zlikwidowali
portal internetowy udostępniający
napisy do pirackich filmów. W całym
kraju zatrzymano dziewięć osób zajmujących
się tym procederem, w tym tłumaczy
i administratora serwisu. Policjanci
zabezpieczyli komputery wraz z nielegalnym
oprogramowaniem i blisko 2 tys.
płyt z pirackimi kopiami filmów.
Policjanci z województw śląskiego,
małopolskiego, zachodniopomorskiego
i podlaskiego zatrzymali dziewięć
osób zajmujących się prowadzeniem
serwisu internetowego udostępniającego
napisy do pirackich filmów. Wśród
zatrzymanych jest administrator
serwisu i tłumacze.
W likwidowaniu nielegalnego serwisu
brali też udział niemieccy policjanci.
To właśnie w tym kraju znajdował
się serwer, na którym udostępniano
nielegalne treści.
Podejrzanym grozi teraz kara nawet
do 2 lat pozbawienia wolności. Jak
mówi polskie prawo, osoba tłumacząca
ścieżkę dźwiękową filmu musi mieć
zgodę właściciela praw autorskich
na rozpowszechnianie takiego tłumaczenia.
Zatrzymane osoby zgody takiej nie
miały.
Akcja była koordynowana przez Komendę
Główną Policji. Przy likwidacji
serwisu pomagali też pracownicy
Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej.”
Dyskusje o legalności naszego hobby,
bo tym i tylko tym jest tłumaczenie
ścieżek dialogowych do filmów i
seriali, były i są prowadzone w
naszym gronie od dłuższego czasu.
W pełni podzielamy zdanie Michała
Engelhardta (PAP, za gazeta.pl),
że „cały problem polega na tym,
że wymiana dzieł w sieci nie doczekała
się jasnych regulacji prawnych,
a ustawy nie nadążają za rozwojem
Internetu. Interesy twórców powinny
być zabezpieczane w inny sposób
niż poprzez wsadzanie ludzi do więzienia”.
Jak to jest, że przepisy ustawy
o prawie autorskim i prawach pokrewnych
są przez jednych interpretowane
tak (za filmweb.pl):
„Przepisy regulujące te kwestie
stanowią jasno, że osoba tłumacząca
ścieżkę dźwiękową filmu, musi mieć
zgodę właściciela praw autorskich.
W innym przypadku jest to działanie
niezgodne z prawem.”
a inni tak (Komisarz Zbigniew Urbański
z Komendy Głównej Policji):
„Samo tłumaczenie filmowych dialogów
jest legalne, natomiast publikowanie
ich - także przez umieszczenie w
Internecie - już narusza prawa autorskie
twórców filmu.”
Może akcja ta była potrzebna, byśmy
nareszcie doczekali się nowelizacji
prawa autorskiego i praw pokrewnych,
jednoznacznie interpretującego nurtujące
nas kwestie?
Jest nas, tłumaczy-hobbystów, wielu.
Mamy różne pasje, cele, zainteresowania.
Różnimy się płcią, wiekiem, doświadczeniem
zawodowym, przekonaniami i wyznawaną
religią. Przynależymy do różnych
grup społecznych. Są wśród nas również
osoby niepełnosprawne. Łączy nas
jedno – bezgraniczna miłość do filmów.
Opętani tą miłością, staramy się
ją od kilku lat pielęgnować w sposób
należyty – mając w ręku kopię filmu
(i nie ma tu znaczenia, legalną
czy nie) wykonujemy własne, autorskie
opracowania utworu.
Powodów jest wiele, podobnie jak
różnic, o których wspomnieliśmy
przed chwilą. Przede wszystkim jest
to nasze aktualne hobby. Z całą
stanowczością odcinamy się od tych
tłumaczy, którzy kiedykolwiek brali
pieniądze za tak wykonywane tłumaczenia,
pozbawiając tym samym słusznych
zarobków producentów i dystrybutorów.
Podkreślamy, że nie zarabiamy na
tłumaczeniach nawet złamanego grosza.
Robimy wszystko we własnym wolnym
czasie, w ramach własnych ambicji
i w imię szeroko pojętej publicznej
pomocy. Prezentujemy tym samym bezinteresowność,
o jaką w dzisiejszych czasach niezmiernie
trudno.
Naszym celem jest przede wszystkim
niesienie pomocy osobom nie władającym
językiem obcym w sposób niezbędny
do pełnego zrozumienia oglądanego
filmu, ale i tym, które mają problemy
z obejrzeniem nawet w pełni legalnych
kopii. Znamy niejedną osobę, która
nie ma możliwości obejrzenia filmu
z przyczyn od niej niezależnych.
Z naszych „usług” korzystają m.in.
osoby głuchonieme, pozbawione możliwości
zrozumienia filmu ze ścieżką dźwiękową
czytaną przez lektora, czy też niedowidzące,
o których dystrybutorzy zdają się
nie pamiętać – jedyną pomocą dla
tych osób są nasze tłumaczenia,
które mogą dzięki rozwojowi Internetu
i technologii dostosować do swoich
potrzeb, choćby przez zmianę wielkości
wyświetlanej podczas emisji filmu
czcionki.
Nie jesteśmy obłudni i nie zamierzamy
zasłaniać się wyłącznie osobami
niepełnosprawnymi w celu obrony
naszej pracy. Dla wielu z nas jest
to doskonała okazja do zapoznawania
się z językami obcymi w praktyce.
Większość z nas pierwsze tłumaczenie
wykonywała tylko i wyłącznie na
własne potrzeby, dopiero rozwój
serwisów skupiających tłumaczy-hobbystów
spowodował potrzebę zaistnienia
tego zjawiska w szerszym wymiarze.
Pojawili się tłumacze specjalizujący
się w wielu dziedzinach – horrory
czy klasyka kina, ale też tłumacze
niszowi, którzy wzięli się za tłumaczenie
seriali, które nawet do dnia dzisiejszego
nie ujrzały swoich emisji na ekranach
naszych telewizorów, czy filmów
niszowych, na wydanie których w
naszym kraju również nie ma co liczyć.
I choć jest to idealne miejsce do
zacytowania Pana Jakuba Duszyńskiego
z firmy Gutek Film, w ramach jego
zeszłorocznej akcji skierowanej
przeciwko serwisom udostępniającym
tłumaczenia, nie zrobimy tego. W
zamian przytoczymy wypowiedź Pana
Jakuba Duszyńskiego z dnia 2007-05-17
(za gazeta.pl): „Jestem bardzo
zaskoczony decyzją o zatrzymaniu
internautów. Nie znam szczegółów
tej sprawy, ale nawet walcząc z
tego typu piractwem, nie wyobrażałem
sobie nigdy, że będzie to rozwiązywane
w taki sposób. Przestraszyłem się
jako człowiek. To nie jest metoda,
którą tę kwestię trzeba rozwiązywać.
Trochę mnie zmroziło, że ktoś, kto
kocha jakiś film i go przetłumaczy,
może trafić do aresztu”. Cieszy
nas niezmiernie, że nawet osobę,
z którą w zeszłym roku staliśmy
po przeciwnych stronach barykady,
stać na ukazanie ludzkiego oblicza
w tak trudnym dla nas momencie.
Spora grupa osób obecnie tłumaczących,
wspomniana zresztą w ubiegłym roku
również przez Pana Jakuba Duszyńskiego,
będąca było nie było amatorami,
tworzy napisy na poziomie, w pełnym
znaczeniu tego słowa, profesjonalnym.
Grupa ta w sposób naturalny stara
się podnosić standardy tłumaczeń
wykonywanych na zlecenie firm dystrybucyjnych.
Ilu z Was będąc w kinie, oglądając
film w telewizji czy z dowolnego
nośnika danych, znając język obcy
w stopniu zaawansowanym, była kiedykolwiek
zażenowana jakością zaprezentowanego
tłumaczenia? Nam zdarza się to nader
często. Wiemy, że ta sytuacja to
nie jest wina samych tłumaczy. Zdajemy
sobie sprawę, że to dystrybutor
wymaga, aby tekst miał określone
ramy, których czasami nie da się
złamać, ograniczając w ten sposób
kreatywność tłumacza. My nie musimy
sztywno trzymać się wyznaczonych
reguł. Z drugiej strony oczekujemy
produktu perfekcyjnego, nie kiepsko
wytłoczonej, fatalnie wydanej płyty
dodanej do podrzędnego pisma obok
„modnej torebki” lub „odjazdowej
bransoletki - musisz ją mieć” za
4.99, czy szkolnych błędów w tłumaczeniach
rozpowszechnianych w naszych kinach.
Jeśli takowego nie otrzymujemy,
działamy zgodnie ze starą maksymą
– obywatelu, radź sobie sam.
Skoro już przy tym jesteśmy, należy
nadmienić, iż pomimo wszechobecnej
dostępności „pirackich filmów”,
jak raczyli to określić policjanci
biorący udział w przedmiotowej akcji,
wszyscy bez wyjątku chodzimy do
kina. Wielu z nas posiada kolekcje
legalnych filmów liczone w setkach
sztuk. My naprawdę doceniamy wkład
ludzi filmu w ich produkcję. Smutne
jest to, że to właśnie przez nich
jesteśmy najbardziej demonizowani.
Jesteśmy przekonani, że nasza działalność
przynosi również korzyści. Spora
grupy ludzi, która widziała film
na monitorze komputera wybierze
się do kina. Inni poprzez znajomość
tematu, w rozmowach ze znajomymi
czy rodziną, stają się nośnikiem
reklamowym danej produkcji zachęcając
ich do obejrzenia danej produkcji
w kinie.
Na zakończenie, podobnie jak podczas
wspomnianej zeszłorocznej akcji
przeciwko tłumaczom i serwisom udostępniającym
ścieżki dialogowe, popularnie zwane
napisami lub subami, chcemy wyciągnąć
rękę w kierunku lokalnych, rodzimych
dystrybutorów i podjąć kolejną próbę
nawiązania wzajemnej współpracy.
Próbowaliśmy zaoferować nasze doświadczenie
wspomnianym firmom niejednokrotnie,
czy to indywidualnie, czy to grupowo.
Niestety nie doczekaliśmy się żadnej,
nawet negatywnej odpowiedzi. Uważamy,
że możemy wnieść do świata polskich
dystrybutorów, jak do kin, tak na
„rynek drugiego oddechu”, jakim
są wypożyczalnie i sklepy z filmami
DVD, tak niezbędną tam świeżość
i zaangażowanie.
Zwracamy się z prośbą do Was wszystkich,
bez wyjątku. Nie traktujcie nas,
tłumaczy, jak robotów bez serca
i duszy. Piętnując naszą społeczną
pracę, próbujecie nas do nich upodobnić...
Członkowie grup tłumaczących
kinomaniacy@gmail.com
|
Powyższy list został przesłany do
następujących instytucji:
Dziennik Internautów
Gazeta.pl
TVN24
POLSAT
TVP
PAP
FOTA
IDG
Polityka
Dziennik Polski
Komputer Świat
interia.pl
wp.pl
onet.pl
filmweb.pl
stopklatka.pl
hacking.pl
wiadomosci24.pl
vagla.pl
www.film.org.pl
trojmiasto.pl
film.com.pl
gery.pl
o2.pl
gildia.pl
wirtualnemedia.pl
dialogista.info
mediarun.pl
|
|
|